Już przeciągle, ze starannością zagląda do lustra,
żeby rozczesać odcienie czerni, podkreślić rzęsy,
nałożyć na twarz makijaż, jakby z pewności siebie
wobec spojrzeń, które będzie przyciągać i odpychać.
Teraz ubiera się staranniej przed wyjściem z domu,
poprawia jak pończochę nieuchwytny zazwyczaj wdzięk.
Niekiedy przykuwa uwagę na chwilę jej własna twarz
uchwycona znienacka i przypadkowo w jakimś lustrze,
na ulicy, w lokalu lub podczas spaceru i na ławce,
niczym szansa utracona w pośpiechu albo także błąd,
Twarz uwidoczniona w skrawkach i odłamkach godzin,
i żeby ujrzeć całą siebie, musi teraz skupić wzrok.
Uważnie przegląda się w odbiciach przed następnym snem,
zmywa makijaż i liczy też pierwsze zmarszczki zmęczenia,
ślady po uśmiechach i coraz częstszych grymasach lęku,
i nawet przez moment pragnie spuścić lub odwrócić oczy.
Wpatruje się także w coś, co jeszcze poza powabem ciała,
zatrzymuje spojrzenie przed odbiciem z marzeń o miłości.
Bezikowi, Bacello…,wszystkim kobietom.