Archiwa tagu: dolina dzwonów

Krótkie wiersze (43)

Dolina Dzwonów

Budzą mnie ze snów dzwony.
Dźwięk jak biała łódź świtu
ślizga się z fali na falę
i znajduje pierwsze światło.

Ślepcy

Uczone księgi i brewiarze.
Dzięki nim głębiej i więcej
przenikamy albo rozumiemy.
A z tym przybywa nicości
jak zwykłej kurzej ślepoty.

Ikar

Czołobitność lub życiodajny strach
nie są przymiotem niewinnie głupich.
Oni tylko pomagają lepić z powietrza
podniebne skrzydła następnym Ikarom.

Piewca Doliny Dzwonów

Wertując stary numer miesięcznika „Mit”, trafiłem na krótki szkic o Janie Czopiku – Leżachowskim . To intrygujący pisarz i poeta, członek grupy poetyckiej  „Dlaczego nie”, który w latach sześćdziesiątych zawitał w okolice mojego rodzinnego miasta. Ożenił się z dentystką Marią Nowak . Podjęła ona pracę w Kotli, a on w Powiatowym Ośrodku Kultury w Głogowie. Potem  życiowe losy zagnały go do Warszawy. Zginął w wypadku samochodowym 27 grudnia 1977 roku koło Jarosławia. Chwilę przed tragedią serce nie wytrzymało.

Był przyjacielem Edwarda Stachury i najpewniej to on wpłynął  na niego, żeby przybył na wyręb lasu do Grochowic. Z tego  powstała „Siekierezada”,  przesycona opisami Bobrowic (Grochowic), Kotli (Hopli),  przemarszu przez most na Odrze w Głogowie,  dysputami między Jankiem Praderą i Michałem Kątnym o wyższości „się” nad „ja”.  Opisy  życia leśnych ludzi  z rejonu Głogowa wprowadziły też to miasto do kanonu literackiego – niemała w tym zasługa Czopika-Leżachowskiego. Trzeba podkreślić,  że ze Stachurą łączyła go ogromna przyjażń. Autor „Wszystko jest poezją ” nazywał go w twórczości i życiu Jaśkolubym lub Jaśkochanym. To był swoisty hołd dla szlachetności tego nieśmiałego, nader wrażliwego  człowieka.

Jan Czopik-Leżachowski  sam był „zbieraczem słów” ( tak o sobie mówił) .  Napisał świetny tomik wierszy „Jest poranek”,  a że skończył historię sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim,  w jego wierszach sporo odniesień do malarstwa np. Edwarda Muncha czy impresjonistów. W prozie również był  przede wszystkim poetą. Jego powieść „Dolina Dzwonów” jest o Głogowie, Kotli i nieszczęśliwej miłości. Są tam piękne fragmenty o miłosnym marzeniu, bo we wczorajszej i dzisiejszej Dolinie Dzwonów, a tym jest Głogów i okolice, takowe wciąż prowadzą nieustanną narrację: „Mak jest sennym słowem i gdybyś  mogła w tej chwili być ze mną  i dotknąć moich włosów, zasnęlibyśmy szybko i niewinnie. Otworzyłby się las; na samym dnie snu, ciepłym mchu, moglibyśmy  trzymać się za ręce i patrzeć na wodzące się wysoko czuby sosen. „Taka jest Dolina Dzwonów, w której teraz mi przyszło żyć. I jak mawiał Czopik-Leżachowski,  ” słowa tam mają słońce”, a myśli są pełne  „powolnych obłoków”.

Copyright by Marek Sienkiewicz, 2011