Archiwa tagu: skrzydła Ikarowe

Kazimiera Zawistowska; poetka przeklęta

Kazimiera Zawistowska była jedną z najciekawszych poetek Młodej Polski i wielka szkoda, że dość szybko zapomnianą. A przecież, gdyby urodziła się przeszło pół wieku później, może porównywano by ją do Haliny Poświatowskiej i doszukiwano by się w niej również fatalizmu niespełnienia w życiu i w miłości, a także upatrywano jednej z prekursorek współczesnego feminizmu.

Piękna, wykształcona i niezwykle wrażliwa, podobno była porywająca i zawsze otoczona tłumem adoratorów, wielbicieli. W wieku dwudziestu lat wyszła za mąż za ziemianina na Podolu, Stanisława Jastrzębca-Zawistowskiego i szybko urodziła troje dzieci. Nie chciała jednakże trwać w roli przykładnej żony i matki, wieść nudnawą egzystencję w prowincjonalnej Supranówce. Przy byle okazji wyrywała się do Lwowa i Krakowa, gdzie doszło do jej szalonych romansów z dziennikarzem i przeciętnym poetą, Stanisławem Wyrzykowskim, Kazimierzem Przerwą-Tetmajerem, być może Stanisławem Wyspiańskim, Tadeuszem Boyem-Żeleńskim. Zatem ta piękna, utalentowana kobieta (Wyrzykowski pisał o niej” zjawiskowo piękna kobieta o wieszczych oczach”) jest także uosobieniem ekspansywnej kobiecości, która odkrywa w sobie moc erotyzmu i władzy z nim związanej. Pragnie szalonych miłości, ubóstwienia, wręcz kultu jej ciała i duszy. Chce być kobietą w rodzaju Kleopatry, pani de Pompadour czy Herodiady. To właśnie burząca się w niej namiętność podyktowała jej piękny sonet „Herodiadę”, w którym zapowiada jakże władczo do kochanka :”(…) Lecz pójdź!…bo czasem w oczach mi czerwono,/ I z piekielnymi zmagam się wićmami,/ I wiem, że krew mi Twoja ręce splami”- mając przekonanie o swoim nienasyceniu i destrukcyjnej sile. A namiętność, nawet zbrodnicza, znajduje u niej rozgrzeszenie. Dopełnia apoteozę groźnej kobiecości w „Kleopatrze”, pisząc o królowej Egiptu :”(…) Piła duszę, jak perły w rubinowej czarze-/ Antonia i Cezara dusze piorunowe-„. Pamiętajmy, iż Kleopatra miała zwyczaj, po upojnej nocy, pozbawiać życia kochanka i stanowiła wzorzec dla kobiety – modliszki.

Poetka zwierzała się Wyrzykowskiemu: „Bywam na przemian panią sennych królestw i najostatniejszą niewolnicą odrażającej rzeczywistości”. Władała „sennym królestwem” liryki miłosnej i w tej dziedzinie tylko ona jedna równa była Tetmajerowi, który jak żaden inny poeta przed nim, potrafił pokazać piękno kobiecego ciała. Nie może dziwić, że ich spotkanie we Lwowie dało początek płomiennemu romansowi. Dochodziło do organizowania tajnych schadzek i wymiany listów; w papierach po Tetmajerze znaleziono liścik zaczynający się słowami: „Pojutrze odjeżdżam, jutro cały dzień fatalnie zajęty, niech więc kochany i serdeczny wieszcz poświęci mi wieczorem godzinkę czasu”. To właśnie Tetmajerowi napisała „Tobie”: „chciałabym z Tobą poszedłszy w zaświaty,/ Wtulić się w jasność jakiejś białej chaty…”
Romans był równoznaczny z prowadzeniem podwójnego życia, z okłamywaniem kochającego męża i zaniedbywaniem dzieci. Ta sytuacja wywoływała rozdarcie wewnętrzne, konflikty w samej poetce. Ponadto Tetmajer był kobieciarzem i nie była ona wyjątkową i jedyną, a jedną z wielu. Wyśniona miłość okazała się bolesnym złudzeniem, pogłębiła poczucie pustki w autorce „Herodiady”

Przypadek Zawistowskiej może być też pewną wskazówką dla wielu mężczyzn. Nie wystarczy być troskliwym, odpowiedzialnym, czułym i kochającym mężem i przy okazji tuzem w małżeńskiej sypialni, żeby nie być zdradzonym lub opuszczonym przez kobietę. Dla rozbudzonej intelektualnie, artystycznie niewiasty, która pretenduje do roli kapłanki Erosa, to jest częstokroć za mało ekscytujące i ucieczką od monotonii codzienności, są niekiedy ramiona innego mężczyzny, co może zapoczątkować również samo zatratę. Nie należy tego akceptować, usprawiedliwiać, ale wypadałoby rozumieć. Na pewno trudno oprzeć się kobietom pokrewnym nie tylko duchowo z piękną Zawistowską, ale przynajmniej trzeba mieć dość wyobraźni, żeby wiedzieć, że będzie się cierpieć…I to bardzo, bardzo…

Poprzedni kochanek, Stanisław Burzyński, na czas romansu poetki z Tetmajerem, usunął się w cień. Ponowne zbliżenie nastąpiło na krótko przed śmiercią muzy z Podola. Wyrzykowski w pamiętniku wspomina, że on mógł być przyczyną samobójstwa Zawistowskiej w Krakowie w 1902 roku; miała zaledwie 32 lata i była w rozkwicie talentu poetyckiego. Przekonanie redaktora „Chimery” można potraktować z przymrużeniem oka. Obolała po miłościach, które doskonałe są jedynie w kręgu tęsknoty i marzenia, nie chciała zgodzić się na brak pełnego utożsamienia życia ze światem poezji, nie zawierzała „skrzydłom Ikarowym”. Przed zagadkowym samobójstwem napisała:” I toast życia wychyliwszy do dna/ Smutna po śmierci pochyliłaś głowę,/ Na twe opadłe skrzydła Ikarowe…”. Na „opadłych skrzydłach” nie da się wzlatywać, unosić ponad rzeczywistość. I poezja od niej nie ocala. Ostatni kochanek, Stanisław Burzyński, żegnał się z nią „Różami mistycznymi”:” (…) Zastygło ciało twe śliczne/ Bezwiednie lecą z twoich rąk/ Na ciemność róże mistyczne”. Następny hołd dla pięknej pani z Podola.

Mistyczne róże liryki Kazimiery Zawistowskiej warte są przypomnienia i wierzę, że dojdzie do swoistego renesansu jej dzieła poetyckiego. Bowiem życiem i twórczością doskonale wpisują się we współczesne archetypy kobiecości. Ponadto talent pisarski i zjawiskowa uroda uczyniły ją tak samo pełną magii jak Dagny Przybyszewską, a zagadkowa samobójcza śmierć nadały status pierwszej polskiej poetki przeklętej. Dużo wcześniej niż pojawiła się liryka, pisana w cieniu Erosa i Tanatosa, przez Halinę Poświatowską. To wszystko musi wpłynąć na wzrost zainteresowania tą niezwykłą kobietą, polską Herodiadą z początku XX wieku.

Copyright by Marek Sienkiewicz, 2012