John Lennon wciąż obecny

Ukazanie się w księgarniach „Listów” Johna Lennona przypomniało mi i uświadomiło w pełni, że trudno mi wyobrazić swoją młodość i drugą połowę XX wieku bez Johna Lennona, lidera i największego buntownika z czwórki długowłosych chłopców z Liverpoolu. Był nie tylko natchnionym, często gniewnym lub lirycznym poetą, twórcą przebojów, idolem młodzieży na całym świecie, ale przede wszystkim, już za życia, stał się legendą. Jest ona żywa nadal i nic nie wskazuje, żeby kiedykolwiek żyć przestała. Pomimo tego, że on sam częstokroć przewrotnie dystansował się od wiary w popkulturowych bożków, w tym także Beatlesów m.in w piosence „God”. Zresztą, w tym utworze był nader obrazoburczy. Przecież śpiewał, że „Bóg to pajac” i nie wierzy w Jezusa, Hitlera, Buddę, Elvisa i …Beatlesów.

Korespondencja Lennona, około 300 listów, kartek wraz z rysunkami, upubliczniona za zgodą Yoko Ono i pod redakcją, komentarzem Huntera Daviesa, jest właśnie doskonałym pretekstem do wspomnień i refleksji na temat  artysty, który w okresie światowej histerii na puncie swojego zespołu buńczucznie i zarazem prowokacyjnie stwierdził, że „Beatlesi są popularniejsi od Jezusa”. Zresztą media podbijały bębenka i Lennon mógł przeczytać o sobie i kolegach, że są „największymi kompozytorami od czasów Beethovena”, a „ich eolskie kadencje przypominają progresje akordów Mahlera”. Psycholog Timothy Leary autorytatywnie stwierdzał wówczas, że Lennon i the Beatles to „prototyp nowej rasy ludzi wysłanych przez Boga”. Zaczęto ich traktować jak pomazańców bożych. Lennon wspominał, że po jednym z koncertów ustawiono przed sceną wózki z chorymi w nadziei, że Beatlesi jako pomazańcy boży uzdrowią ich swoim dotykiem. Niewątpliwie John Lennon i zespół, tworząc niekwestionowane do tej pory wzorce muzyki rozrywkowej, arcydzieła popkultury, wyszli daleko poza jej granice. Dlaczego tak się stało i jaki to miało wpływ na samego Johna Lennona?

Wydaje mi się, że odpowiedzi należy szukać w  przełomowym dla Lennona i pozostałych muzyków roku 1967. Podczas prac nad „Sgt.Pepper’s Lonely Hearts Club Band” związał się z Yoko Ono, co zaważy na dalszym jego życiu i karierze artystycznej, a sam album do tej pory jest uważany za najważniejszy w dziejach mużyki rockowej. Uwolnieni od zmory koncertowania Beatlesi eksperymentowali w studiu. Dzięki temu, że ich wyobraźni nie ograniczało formalne wykształcenie muzyczne, powoływali do życia nieznane wcześniej muzyce światy; fascynujące akordy, zaskakujące linie melodyczne, raptowne zmiany tonacji. Ponadto nie wpisywali się tym albumem w estetykę rocka, ale ją tworzyli i kształtowali, stawali się źródłem inspiracji do dziś i jednocześnie tworzyli wciąż aktualne poetyckie przesłanie. Przecież tekst „A Day In The Life” do tej pory czyta się jako porównywalny z „Ziemią jałową” T.S. Eliota obraz nierealnego, zamienionego w chorobliwy spektakl świata. Lennon i spółka nie tylko stworzyli kulturowy wzorzec z jego wymiarem etycznym i estetyką, co daleko wykraczało poza samą muzykę, ale też reaktywowali potrzebę kontestacji i podejmowania przez muzyków kwestii moralnych. Celował w tym szczególnie John Lennon; coraz bardziej gniewny i zbuntowany wobec świata, który jego geniusz wykreował. Po rozpadzie The Beatles we wrześniu 1969 roku, jego radykalizm zabrzmi pełnym głosem i stworzy w rocku kanon wrażliwości odwołującej się do lęków egzystencjalnych, duchowych demonów, nadziei i miłości w człowieku.

Można rzec, że Lennon już samym „Imagine” przekroczył Rubikon popkultury i swojego czasu; odwołał się do odwiecznego marzenia o raju ludzkim, ideologii „dzieci kwiatów”, ideałów Ghandiego i innych utopistów, anarchistów, marzycieli, którzy chcieli i jeszcze niejednokrotnie zapragną świata bez państw, nacjonalizmów, własności, podziałów na biednych i bogatych, ważnych i mniej ważnych ludzi. Słowa refrenu do dziś można potraktować jako przesłanie dla następnych pokoleń: „Możesz mnie nazwać marzycielem/ Ale nie jestem jedyny/ Mam nadzieję, że któregoś dnia dołączysz do nas”. A przecież jest jeszcze „Women The Nigger Of The World'” o zniewoleniu kobiet; „Kobieta jest Murzynem świata/ Pomyśl o tym …zrób coś z tym „, jest „Isolation” o samotności i zagubieniu we współczesności i szereg pięknych piosenek dla „księżniczki lekkiej jak kwiat” Yoko jak choćby „Love” czy „Dear Yoko”; o triumfie najczulszej, najgłębszej, niezwykłej miłości

Założyciel i niekwestionowany lider The Beatles po 1971 roku na stałe osiada w USA. I oprócz sztuki jego pasją staje się polityka; chce wzorem kilku wielkich poprzedników i współczesnym m.in Allena Ginsberga, ściśle łączyć działania artystyczne z codziennym życiem. Jako, że jest radykałem, socjalistą, pacyfistą, niekiedy liberałem, teczki FBI pęcznieją na temat jego rzekomo „komunistycznej” działalności i władze USA zastanawiają się czy czasami Lennona nie wyrzucić z kraju. Strzały Marka Chapmana w Nowym Jorku w grudniu 1980 roku przerywają spekulacje na ten temat. Legenda i sztuka Johna Lennona jednakże mają się coraz lepiej. Na zakończenie Igrzysk Olimpijskich w Londynie w 2012 roku grano „Imagine”. To nie może dziwić.

Dodaj komentarz