Enfant terrible Stefan Niesiołowski

Stefan Niesiołowski znowu dał pretekst do dyskusji o upadku obyczajów, schamieniu elit politycznych po incydencie przy gmachu Sejmu z reżyserką i dziennikarką ” Gazety Polskiej”,  Ewą Stankiewicz.. Były działacz łódzkiego „Ruchu” był zawsze dla mnie postacią kontrowersyjną, ale też wyrazistą osobowością, co niezwykle rzadkie wśród naszych homo politicus.

Działalność w „Ruchu” i próba, wraz z Andrzejem Czumą, wysadzenia w powietrze Muzeum Lenina w Poroninie przy okazji obchodów stulecia urodzin „Wodza Rewolucji”, doprowadziły do aresztowań działaczy w czerwcu 1970 roku. Niesiołowski w trakcie śledztwa zachował się mądrze i godnie, co autorytatywnie potwierdził właśnie Czuma. Innego zdania była młodzieńcza miłość obecnego posła PO, Elżbieta Królikowska – Avis; stąd bolesne rozstanie, wzajemne oskarżenia i procesy o zniesławienie. Sprawa ta do tej pory jest wykorzystywana przez PiS, środowiska „Gazety Polskiej” i ” Naszego Dziennika” do przypinania łatki „agenta”. Ciekawe jest to, że Królikowska – Avis spędziła w więzieniu 4 miesiące i później robiła dziennikarską karierę w „Ekranie”,  „Kulturze” i otrzymywała nagrody od władz PRL. Nasz polityczny enfant terrible siedział 4 lata i o jego wyjściu zadecydowały m.in interwencje Jacka Kuronia u eurokomunisty Enrico Berlinguera i rozmowy włoskiego przywódcy z ekipą Edwarda Gierka. Z perspektywy czasu cała działalność „Ruchu” wydaje się dziecinadą, lecz jednocześnie wpłynęła na powstanie ROPCiO w marcu 1977 roku , całego środowiska narodowo- katolickiego.

Po wprowadzeniu stanu wojennego Niesiołowski trafił na rok do obozu w Jaworzu. Andrzej Szczypiorski niejako w glosie do ” Z notatnika o stanie wojennym” wspominał, że świętoszkowaty później poseł ZCH-N opowiadał najbardziej pieprzne kawały i wszystko kojarzyło mu się z jednym…budząc zgorszenie współwięźniów. Jeszcze wtedy był dla mnie postacią prawie nieznaną; a baczniej zacząłem przyglądać się ” profesorowi od robaków” w okresie batalii o tzw. ustawę antyaborcyjną w latach 1992-1993. Był bezkompromisowym, agresywnym integrystą katolickim, który budził moją szczerą niechęć. Na mównicy sejmowej, jako oszalały z nienawiści prorok ZCHN-u, rzucał najgorsze oskarżenia wobec liberałów z UD i postkomunistów, a po debacie …w najlepszej komitywie chodził z Józefem Oleksym na piwo; panowie deklarowali wobec siebie przyjaźń. W tym również był cały niejednoznaczny Niesiołowski, który próbował oddzielać politykę od spraw osobistych.

Poglądy tego polityka ewoluowały i z całą swoją polityczną nerwowością i niewyparzonym językiem ( zanadto powtarzalnym) i – nie da się tego ukryć – skłonnością do pieniactwa, znalazł się w konserwatywnym skrzydle PO. Incydent z Ewą Stankiewicz nie zaskoczył mnie; prędzej niż później musiało coś takiego zdarzyć się. Ciekawe, że ewolucję przeszła w tym samym czasie reżyserka; po rewelacyjnym filmie „Trzech kumpli” o tajemnicy śmierci Stanisława Pyjasa i zdradzie Leszka Maleszki, zrobiła tendencyjny „Solidarni 2010” i w tej chwili głosi rewelacje o zamachu i dobijaniu rannych w Smoleńsku. Aberracją czy koniunkturalizm związany z podnoszeniem nakładu gazety redaktora Sakiewicza.? W każdym razie Niesiołowski dał się jak dziecko sprowokować i teraz dla radykalnej prawicy będzie przysłowiowym chłopcem do bicia. Mój stosunek do tego polityka również w ostatnich latach… ewoluował. Nie identyfikuję się z jego wizją świata i Polski, jest w nim czasami bigoteria, nadmierna agresywność wobec adwersarzy. Ale jest także zauważalny, przykuwa uwagę, wzbudza dyskusję i polemiki, a to ważne . Wbrew pozorom, aż tak bardzo nie psuje języka debaty. Nie sądzę, żeby go zmienił incydent z dziennikarską divą „Gazety Polskiej”. Pozostanie do końca enfant terrible polskiej polityki i będzie niezmiennie dodawał jej kolorytu. Wbrew pragnieniu politruków PiS-u , ojca Tadeusza Rydzyka i całej gromady ultraprawicowych dziennikarzy ze ultra-śmiesznym Łukaszem Warzechą z  „Faktu” na czele

Dodaj komentarz