Zacne nazwisko i Tęczowa Wieloródka

Rzadko sięgam po najnowszą prozę polską i obcą. Częstokroć wydaje mi się to mocowaniem się z drzwiami już dawno otwartymi na oścież. Ostatnio zaintrygowały mnie jednak książki stosunkowo młodego prozaika i felietonisty z Olsztyna, Mariusza Sienkiewicza. Samo nazwisko, na pewno zacne, budzi zaufanie i sympatię, choć nie ma mowy tutaj o jakichkolwiek koligacjach rodzinnych czy innych.

Sienkiewicz to pisarz ciekawy, erudycyjny i coraz bardziej modny w kręgu Nagrody Nike. W jednym z ostatnich wywiadów przyznał, iż wszelkie zjawiska ze współczesnej literatury, sztuki, filozofii w młodości chłonął, przyjmował, przyswajał i dostosowywał do swojego „ego”. Jest zatem w jego prozie antypowieść,
traktowanie świata jako iluzji i wyobrażenia, jak u jegomościa z Gdańska Artura Schopenhauera, odrobina dziegciu poznawczego Henri Bergsona, fantazja Witkacego, ikony popkultury z liderem The Doors na czele, popart i reminiscencje z Andy Warhola itd. Jest przede wszystkim w tej prozie Mariusz Sienkiewicz, pisarz nietuzinkowy, trochę dla wtajemniczonych i koneserów.

Debiutował „Prababką” w 1999 roku, ale uznanie przyniosły mu następne książki. Przewrotna jest „Rebelia” z 2007 roku; to rzecz o buncie staruszków przeciw aroganckiej i głupiej kulturze młodości, którą preferują teraz media, całe to tabloidalno-celebryckie, ociekające seksem i dragami, otoczenie. W gruncie rzeczy książka o mądrości przemijania i starości. Najnowsza książka Sienkiewicza również zaskakuje. „Miasto szklanych słoni” – to alegoryczna opowieść o tym, że nasz prawdziwy świat jest domeną wyobrażni. Tworzy go wielu narratorów: alternatywnych wobec siebie, niespójnych, jasnych i eklektycznych.
Nad kłębowiskiem poglądów, idei, zwykłych racji i ich zaprzeczeń, unosi się Tęczowa Wieloródka, bogini płodności, o wielu obliczach, która też nie pozwoli, by nasza Wieża Babel obumarła i zamilkła. Glosą do tego jest fabuła książki ze szpitalem psychiatrycznym, piątkowymi seansami z wywoływaniem ducha Gomułki, sobotnimi orgiami, kupowaniem kobiet w sklepach wprost z haków, jak u rzeżnika, z Wieloródką
jako Matką Boską…W powieści Sienkiewicza jest też wiara w siłę literatury . Przecież opowieść zawsze będzie trwała i będą opowiadacze, a wraz z nimi opowiadani.
W grudniowe wieczory warto czytać Sienkiewicza, nie tylko tego od „Quo vadis” . Naprawdę polecam książki literackiego guru z Olsztyna.

Dodaj komentarz