Umierał w grudniu, u kresu chłodnego roku,
Zawieja przeciągle szastała ze śnieżnej kabzy
I mróz kulił się z zimna, szczękał i dygotał.
Rtęć wciąż opadała; łaźnie zionęły łuną siarki,
Powietrze chwytało mocnym uściskiem za gardło
I oddech tajał złowieszczo w swój ostatni akord.
Muzy lewity — grecka mowa i helleńskie Włochy
Ze znużonym falsetem Dantego pośród ciżby
Przetrwały do dziś, goszcząc w progach strofy
Prowadzącej do domu. Ruiny genueńskiej izby
Tętnią życiem w Przymorzu. Słyszysz krzątaninę,
Trel szczygła, pachnie czeremcha i wędzona ryba.
Ziemia w kolistym pejzażu rubieży, drutów i granic
Pod stopą Mnemosyne rośnie tu z każdą wiorstą
I przestaje więzić. Niechęć i zdwojona nienawiść
Chcąc spętać głos Sokrata, zdławić swoją mocą,
Podnoszą pięść centurii nadto bezbronną i słabą,
Co pozwoli zwyciężyć strach, chociaż nie ocala.
Odrzucenie przydaje siły, jak i ran rozdarcie,
Zwiotczałe mięśnie i myśli wikłane w spory .
Nabierają werwy. Mrok i postępująca marność
Podejdą do wezgłowia nary z wiązką światła,
Sidląc w różnogłosych słowach już bez szkody
Dla miłości, co z brzaskiem wszystko tutaj rodzi.
Z tomiku wierszy „Kołysanka dla Agaty”
Copyright by Marek Sienkiewicz 2002, ISBN 83-88214-34-9
“Elegia:dla Osipa Mandelsztama mareksienkiewicz” truly causes me contemplate a small amount more.
I admired each and every single component of this blog post.
Thank you -Earnest