Eugene Ionesco i nosorożce

Pewnego dnia na ulicach Paryża pojawiły się nosorożce. Z czasem przybyło ich tak dużo aż zaczęło być ich więcej aniżeli ludzi. Gruboskórne, zapatrzone wyłącznie w czubek własnego rogu (nosa), prymitywne i zawsze gotowe do szarży. Czarne i białe, obojga płci, o najróżniejszych zawodach, wyznaniach, światopoglądach i hobby. Później jednakże okazało się, że to ludzie pod wpływem własnych ułomności, konformizmu, karierowiczostwa, strachu i powodowani dążeniem do pieniędzy, prestiżu, władzy odczłowieczają się, przeistaczają w …nosorożce. Niby byli ludźmi, ale tak na dobrą sprawę już niezbyt. Nie było w nich i nie ma do tej pory niczego z człowieczeństwa, chociaż zachowali i zachowują rytuały; organizują śluby i pogrzeby, obchodzą święta i nawet bawią się w Koloniach Nosorożców na balach noworocznych… Ta opowieść wyszła spod pióra dramaturga Eugene’a Ionesco. Podobno w 1941 roku, kiedy słuchał nadawanej przez megafon mowy Hitlera, Wielkiego Nosorożca z Berlina, pobladł i szeptał przerażony:” Nie mogę! Nie mogę!”, nie chciał uczestniczyć w barbarzyństwie ogarniającym jego ojczyznę. Postanowił opuścić Nosorumunię i osiąść na stałe w bardziej cywilizowanej, nawet pod niemiecką okupacją, również kolaboranckiej Francji.

W latach 30-tych Ionesco swoją bezkompromisowością wyróżniał się wśród intelektualistów tzw. Młodej Generacji, do której zaliczano także Michaiła Sebastiana, Mirceę Eliadego i Emil Ciorana; ci dwaj ostatni, niezwykle popularni do tej chwili na Zachodzie, dali się szybko uwieść ideologii nazizmu, a przede wszystkim Żelaznej Gwardii Horii Simy, z jej kultem brutalnej siły i zwierzęcym antysemityzmem, co poniekąd wiązało się z ideą Wielkiej Rumunii – jednorodnej etnicznie rządzonej po dyktatorsku. Eliade  domagał się utworzenia państwa „totalitarnego i chrześcijańskiego”, a o wojnie Polaków w 1939 roku pisał: „Opór stawiany przez Polaków w Warszawie jest oporem żydowskim”. Ionesco był odporny na wirusa rozsiewanego przez nosorożce (tzw.nosorżyzacji); nie cierpiał Hitlera, Żelaznej Gwardii i potem krwawej dyktatury marszałka Iona Antonescu. Był zresztą przerażony swoim środowiskiem i już w latach 30-tych notował o sobie; „Jesteś jedynym człowiekiem wśród nosorożców”. Patrzył jak Eliadem, Cioranem i innymi zaczyna władać nacjonalizm i totalitaryzm, jak głoszą apologię dyktatury i zbrodni w imię czystości narodowej, religijnej czy rasowej i przy okazji są  elitą intelektualną, patriotami, uczciwymi i przyzwoitymi ludźmi. Dość szybko zerwał z nimi znajomość i w okresie wojennym pisał o nich z zajadłą nienawiścią. Ale czyż można w nieskończoność potępiać byłych ludzi, którzy stali się nosorożcami, a następnie próbowali wrócić do ludzkiej postaci?  Po katastrofie wojennej Nosorumunii odnowił z nimi kontakty pomimo tego, że Eliade dalej gloryfikował chrześcijanizm i antyjudaizm Żelaznej Gwardii nazywanej niejednokrotnie Legionem Archanioła Michała.

Od czasów notatek z lat 30-tych, przez ponad dwadzieścia lat dojrzewała w nim idea sztuki teatralnej o nosorożcach. W końcu w 1960 roku Theatre de France wystawił „Nosorożca” i główny bohater, który jako jedyny chce być dalej człowiekiem, Berenger to alter ego samego Ionesco. Buntownik i notoryczny alkoholik, z przerażeniem obserwuje jak nosorożce opanowują instytucje, system władzy, ale też tworzą nowy porządek społeczny, prawa, moralność. Nawet jego przyjaciel Jean, uosobienie cnót, wzorowy obywatel i punkt moralnego odniesienia dla Berengera, pewnego dnia z coraz bardziej potężnego gardła zaczyna wydawać chrapliwe dźwięki i wygłasza peany na temat wolności: „Ta moralność! Dość mam moralności! Musimy przekroczyć normy moralne. Natura ma swoje prawa. Moralność jest wbrew naturze”. Jean staje się w jednej chwili rewolucjonistą, który demaskuje stary porządek społeczny. Jean pragnie nowego życia, które może być przynależne nosorożcom w wymiarze ideologicznym, zarówno brunatnym i czerwonym, tym, które ulegają mitowi odnowy z jego breweriami zaskoczeń, odświeżania rutyny poglądów i zachowań, osobowości i upodobań, głoszącym, że za wszelką cenę trzeba „iść do przodu”. Paradoksalnie pijak i awanturnik Berenger, zawsze pogardzający establishmentem, chcąc zachować człowieczeństwo, staje się obrońcą starych reguł i zasad moralnych, najprawomyślniejszym przedstawicielem świata, przeciwko któremu tak się buntował. Zresztą, po wystawieniu „Nosorożca”, czołowi przedstawiciele tzw.teatru absurdu z Adamovem na czele – lewicowi, wychowani na Brechcie i próbujący usprawiedliwiać stalinizm – uznali Ioenesco za reakcjonistę.

Wchodzimy w rok 2013. W Nosopolsce wielu ludzi przechodzi na razie, właściwie to jest epidemia, przez nosorżyzację. Jej przebieg wiąże się z pogłębiającym się upośledzeniem zmysłu moralnego i zagłuszaniem sumienia, niby zamykaniem się w prywatności, ale też z rosnącą, pogłębiającą się tęsknotą za przyłączeniem się do chrząkających tu i ówdzie stad nosorożców, które dominują w polityce, mediach i już, wspaniałomyślnie, nie stosują otwartego terroru. Poprzez prowokację, pomówienie, afirmację konformizmu i stadnego myślenia, a przede wszystkim nacjonalizm, antysemityzm, ksenofobię dążą do przekształcenia Nosoplolski w Kolonię Nosorożców. W każdym razie u nas nosorożce mają się dobrze, coraz lepiej.

Dodaj komentarz