Archiwa tagu: Meta von Salis

Polskość Friedricha Nietzschego

Znakomita publicystka i filozof Hannah Arendt stwierdzała, może z odrobiną przekory, że dwie najważniejsze rewolucje cywilizacyjne w dziejach zostały dokonane przez Polaków; w sferze świata materialnego przez Mikołaja Kopernika, w wymiarze etyki przez Friedricha Nietzschego. Ten drugi wzbudza coraz większe zainteresowanie w Polsce, choć jest dość nierozważnie, żeby nie powiedzieć topornie, traktowany jako zagorzały przeciwnik chrześcijaństwa, immoralista i nihilista. W szkołach często wiąże się jego myśl z nazizmem, i to jest kolejny absurd.

W okresie jego twórczego życia był właściwie nieznany. Swoje książki wydawał w niewielkich nakładach i własnym sumptem. Jednak już u schyłku XIX wieku rośnie jego popularność i masowa recepcja, a w następnym powstają opasłe tomy na temat jego filozofii, choćby spod pióra Lwa Szestowa czy Alberta Camusa. Staje się w końcu sztandarowym myślicielem naszych czasów, gdyż jako pierwszy dostrzega, że różnorodność świata jest jego jedynym sensem, nie da się go zredukować do jakiegokolwiek wspólnego mianownika – choćby Boga. Autor „Poza dobrem i złem” zdaje się mówić, że to my, ludzie, zabiliśmy Boga, bo tworzymy go na swoje podobieństwo i zamieniliśmy do na moralność. A Bóg, gdyby istniał, chciałby czegoś więcej niż moralności, która jest jedynie instynktem stadnym w jednostce i służy ochronie słabych i nieudaczników przed wpływem indywidualności. Samo życie jest „poza dobrem i złem” i jego przejawy nie opierają się na moralności, lecz jedynie są poddawane przez ludzi moralnym interpretacjom. Przy pomocy ocen i norm tłamszą jednostkę, czynią ją niezbędnym elementem ” moralności niewolników. „Niejako wbrew swoim zamierzeniom Nietzsche, ogłaszając „śmierć Boga”, wpłynął na nurt reformatorski w teologii, okazał się naturalnym punktem odniesienia w pracach Herveya Coxa czy księdza Józefa Tischnera. Jego „poza dobrem i złem” w gruncie rzeczy nie było równoznaczne z nihilizmem, lecz oznaczało tęsknotę za jednorodnym i niesprzecznym systemem wartości w tym pełnym sprzeczności świecie. Jego koncepcje woli mocy i nadczłowieka odnoszą się do życia jako całości i biorą pod uwagę przede wszystkim tych, którzy pokonują bariery i ograniczenia kulturowe, przyczyniają się do rozwoju cywilizacyjnego; nadczłowiek Nietzschego jest tym bytem, który po śmierci Boga powinien Go zastąpić. Okiełznać pierwiastek apolliński i dionizyjski w dwoistości natury ludzkiej. Nadczłowiekiem był dla niego niewątpliwie Sokrates, Juliusz Cezar, Napoleon Bonaparte i w żaden sposób to pojęcie nie było tożsame z rasistowskim czy antysemickim bajdurzeniem. Już po śmierci filozofa, jego siostra Elżbieta Forster-Nietzsche, zafascynowana nazizmem, odpowiednio spreparowała pisma brata i przekazała propagandzistom Hitlera. Friedrich najpewniej przewracał się w grobie, bezsilny i wściekły.

Nietzsche zawsze był zafascynowany polskością. Utrzymywał, że pochodził ze szlacheckiego rodu Nickich herbu Radwan, który od XVII wieku przechodził proces zniemczenia; powtarza to profesor Władysław Tatarkiewcz. W swoim ostatnim dziele „Ecce homo” pisał: „Przodkowie moi byli polską szlachtą. Po nich zaczęły się moje szlacheckie instynkty. „Miał tutaj na myśli swoją sarmackość łącznie z …liberum veto. Wszak przemawiały do niego słowa Maksymiliana Fredry, który przy ogłaszaniu liberum veto jako zasady ustrojowej rzekł: „Głupia większość nie rozkazuje mądrej mniejszości.” Cenił polski rozwichrzony indywidualizm i sądził, że on jest źródłem jego duchowości. Przeciwstawiał go niemieckiemu zdyscyplinowaniu i zamiłowaniu do porządku, bo to przypominało o pruskim bacie i „moralności niewolników”. Wprawdzie badacz dziejów rodzinnych Nietzschego, Max Oehler utrzymywał, że w drzewie genealogicznym tego rodu występują sami Niemcy, to jednak nie chodzi tu o przynależność biologiczną, lecz duchową. Filozof nazywał siebie potomkiem Kościuszki, a w liście do Mety von Salis z 1888 roku dziękował niebiosom, że we wszystkich swoich instynktach pozostaje naszym rodakiem. Święcie wierzył, że jego buntownicza filozofia bez gwałtownej, czasami szaleńczej polskości, nie zostałaby urzeczywistniona. Na krótko przed wybuchem choroby psychicznej, w jednym z listów napisał:” Do dostojnych Polaków. Należę do was, jestem jeszcze bardziej Polakiem niż Bogiem, chcę wam oddać cześć, tak jak cześć oddać mogę…Żyję wśród was jak Matejko”. Tak samo jak autor „Hołdu pruskiego” chciał krzepić nasze serca.

Za polskością autora ” Ecce homo” opowiadali się Stanisław Przybyszewski, duński myśliciel Georg Brondes, wspomniana na początku Hannah Arendt i inni. Nietzsche Polakiem? Chciał być nim bardziej niż niejeden z Polaków. I można zgodzić się z poglądem, że nim był .

Copyright by Marek Sienkiewicz, 2012