I
W dotyku łono, wilgotne, zamknięte
Płatki ogrodu, czekające na poranną rosę
Kobiecość spodziewająca się obfitości.
I kępka, złote runo, ciągła wyprawa Argonautów
Aż do zatracenia w gorączce i zdyszanym powietrzu
Zalotna, wabiąca jak syreni śpiew.
Rozchylam płatki ustami, językiem
Przenikając cały w ich rozkwitłą istność,
One znów wstrzymują oddech, otwierają się…
II
Róża Salome i Safony, i z różanych ogrody Beardeleya
Ale też płodne wzgórze, winnica szukająca światła
Do którego zmierza mężczyzna dla początku i końca.
Smakując w tym słodycz, czując gorzką sprzeczność.
Winnica. To ona rodzi, a nie rodzą się same
Ociekające gęstym sokiem dojrzałe grona.
Copyright by Marek Sienkiewicz, 2012